Chciałabym wam polecić naszego nowego bloga. ( mojego i Mary ) to też będzie opowiadanie:
Mówi o dziwnej szkole gdzie dzieją się straszne rzeczy. Heaven i Hurt najlepsze przyjaciółki razem z wrogiem wredną McKeznie i Przyjacielem Mattem próbują przeciwstawić się tym co dzieje się w ty strasznym budynku...
resztę opowiem jak wejdziecie na naszego bloga.
nawiedzeni.blogspot.com
Eve
niedziela, 25 listopada 2012
Druga część
Przeszukałyśmy chyba cały zamek i nigdzie nie znalazłyśmy korony. Została nam tylko sypialnia.
- Nie tam nie wchodzimy!
- Dlaczego?!
- No bo to jest pokój królowej. Nikt tam nie może wejść.
- Ponieważ ... ?
- Bo nie.
- Dobrze ty zostań jak chcesz.
Weszłam do środka. I co ... ? I nic. Wtedy usłyszałam krzyk ktoś wołał o pomoc.
- Seline!!!
- No prosze, prosze. Któż to jest ?- zza dziewczyny wyszła cała czarna postać. - Jak się nazywasz? - spytał niskim głosem.
- Nie mów. - krzyknęła dziewczyna.
- Powiedz. Inaczej obie was zabiję. - przycisnął nóż do jej gardła.
- No dalej.
- Mam na imię ... . ... Amelia.
- To nie ciebie szukam. Ale ją- wskazał na Seline. - Ją sobie wezmę. Pomoże mie znależć Melody - to znaczy Mellinor i Avenlly.
- Zostaw ją. - krzyknęłam.
- Dlaczego ?! To będzie prezent na urodziny. Albo nie, będziesz musiała wybierać.
- Pomiędzy kim?!
- Korona czy dziewczyna.
- Weź koronę, ja sobie poradzę.
- Wybieram ...
- Szybciej, bo obie wezmę !
- Wybieram ...
- Ona wybiera obie. - pojawiła się postać o ciemnych brązowych włosach, ale te oczy wszędzie poznam.
- Charlie...
- Oddaj koronę i dziewczynę.
- Dlaczego ?
- Bo to ja cię zabiję. - zwrócił się do mnie. - Ty idź do królowej a ja sobie poradzę. - Szybko.
Natychmiast pobiegłam do umierającej królowej.
- Już dobrze?
- Królowa jest bardzo silna i dała sobie radę. - powiedział któryś z rycerzy.
- Więc już jest dobrze?
- Tak jest świetnie.
- No to dobrze .
Odwróciłam się a tu dziewczyna wychodzi z Charliem na rękach.
- Widzę, że role się odwróciły.
- Śmieszne.
- No wiem.
- A korona? Macie?!
- Tak .
- Zwinęliście się. Wytłumaczycie mi później jak to zrobiliście.
Seline położyła go na ziemi gdzie z nim czekaliśmy aż przyjedzie lekarz.
***
Eve
- Nie tam nie wchodzimy!
- Dlaczego?!
- No bo to jest pokój królowej. Nikt tam nie może wejść.
- Ponieważ ... ?
- Bo nie.
- Dobrze ty zostań jak chcesz.
Weszłam do środka. I co ... ? I nic. Wtedy usłyszałam krzyk ktoś wołał o pomoc.
- Seline!!!
- No prosze, prosze. Któż to jest ?- zza dziewczyny wyszła cała czarna postać. - Jak się nazywasz? - spytał niskim głosem.
- Nie mów. - krzyknęła dziewczyna.
- Powiedz. Inaczej obie was zabiję. - przycisnął nóż do jej gardła.
- No dalej.
- Mam na imię ... . ... Amelia.
- To nie ciebie szukam. Ale ją- wskazał na Seline. - Ją sobie wezmę. Pomoże mie znależć Melody - to znaczy Mellinor i Avenlly.
- Zostaw ją. - krzyknęłam.
- Dlaczego ?! To będzie prezent na urodziny. Albo nie, będziesz musiała wybierać.
- Pomiędzy kim?!
- Korona czy dziewczyna.
- Weź koronę, ja sobie poradzę.
- Wybieram ...
- Szybciej, bo obie wezmę !
- Wybieram ...
- Ona wybiera obie. - pojawiła się postać o ciemnych brązowych włosach, ale te oczy wszędzie poznam.
- Charlie...
- Oddaj koronę i dziewczynę.
- Dlaczego ?
- Bo to ja cię zabiję. - zwrócił się do mnie. - Ty idź do królowej a ja sobie poradzę. - Szybko.
Natychmiast pobiegłam do umierającej królowej.
- Już dobrze?
- Królowa jest bardzo silna i dała sobie radę. - powiedział któryś z rycerzy.
- Więc już jest dobrze?
- Tak jest świetnie.
- No to dobrze .
Odwróciłam się a tu dziewczyna wychodzi z Charliem na rękach.
- Widzę, że role się odwróciły.
- Śmieszne.
- No wiem.
- A korona? Macie?!
- Tak .
- Zwinęliście się. Wytłumaczycie mi później jak to zrobiliście.
Seline położyła go na ziemi gdzie z nim czekaliśmy aż przyjedzie lekarz.
***
Eve
piątek, 23 listopada 2012
Rozdział 3
- Jesteśmy.
- Już?
- Tak.
Przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem, ale po chwili się zorientowałam. stałyśmy na wprost wielkiego pałacu. Zamek był w różnych odcieniach fioletu. Dwie wysokie wieże, jedna wyższa od drugiej. nie dało się tego opisać.
- Jak to pięknie.
- JA tu mieszkam.
Weszłyśmy przez bramę do zamku i angle ujrzałam ranną królową.
- Co się stało? - spytałam.
- Nie wiemy. Dopiero tu przyszliśmy.
Uklękliśmy obok królowej. Krew sączyła się z jej boku.
- Co się stało?
- To on.
- Kto ? Kto to zrobił ? - zapytała Seline
- To on. Demon.
- Demon ? Kto to taki.
- Później ci wytłumaczę narazie musimy pomóc. - odpowiedziała Seline.
- Nie ja sobie poradzę. Nie pamiętasz ? Ja mogę umrzeć tylko śmiercią naturalną. A trochę żelaza mi nie zaszkodzi.
- Nawet tak nie mów.
- Moja korona. - szybko się poruszyła i zaczęła kręcić dookoła głową. - Poszukajcie jej. Oni mi pomogą. - wskazała na mężczyzn stojących nad nią. - Wy się nią zajmijcie.
- Dobrze. Korona. - powiedziała Seline. - Biegnijmy.
***
Mara ma szlaban na kompa ( dostała 1 z matmy )
Eve
- Już?
- Tak.
Przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem, ale po chwili się zorientowałam. stałyśmy na wprost wielkiego pałacu. Zamek był w różnych odcieniach fioletu. Dwie wysokie wieże, jedna wyższa od drugiej. nie dało się tego opisać.
- Jak to pięknie.
- JA tu mieszkam.
Weszłyśmy przez bramę do zamku i angle ujrzałam ranną królową.
- Co się stało? - spytałam.
- Nie wiemy. Dopiero tu przyszliśmy.
Uklękliśmy obok królowej. Krew sączyła się z jej boku.
- Co się stało?
- To on.
- Kto ? Kto to zrobił ? - zapytała Seline
- To on. Demon.
- Demon ? Kto to taki.
- Później ci wytłumaczę narazie musimy pomóc. - odpowiedziała Seline.
- Nie ja sobie poradzę. Nie pamiętasz ? Ja mogę umrzeć tylko śmiercią naturalną. A trochę żelaza mi nie zaszkodzi.
- Nawet tak nie mów.
- Moja korona. - szybko się poruszyła i zaczęła kręcić dookoła głową. - Poszukajcie jej. Oni mi pomogą. - wskazała na mężczyzn stojących nad nią. - Wy się nią zajmijcie.
- Dobrze. Korona. - powiedziała Seline. - Biegnijmy.
***
Mara ma szlaban na kompa ( dostała 1 z matmy )
Eve
piątek, 16 listopada 2012
środa, 7 listopada 2012
Heejkaaaa
Widzę, że wchodzicie. Ciesze się ^^
Będę dodawać na zmianę z Ewelinką. W tym tygodniu ona, w przyszłym ja.
Love,
Mara.
Będę dodawać na zmianę z Ewelinką. W tym tygodniu ona, w przyszłym ja.
Love,
Mara.
poniedziałek, 5 listopada 2012
No hej. drugi rozdział:
Rozdział 2
Wszyscy jak na zawołanie uśmiechneli się szeroko.
- Co się tak szczerzycie? Powinnam was kojarzyć ? Przecież widzimy się pierwszy raz, no nie? - zdziwiłam się.
- No... tak właściwie, to nie spotykamy się pierwszy raz.- powiedziała Cassandra.
- Co znaczy " tak właściwie " ? Śledziliście mnie? - zaśmiałam się.
- No, a pamiętasz te dziwne sny, które miałaś tydzień przed i po urodzinach i w okolicach Hallween? - spytał Charlie.
- Jeśli chodzi Ci o ten sen kiedy razem z grupą ludzi wpycham Anabelle w przepaść, to tak. Zawsze rano budziłam się z okropnym bólem głowy.- wyznałam.
- Sorki.- powiedział.- Na pocieszenie powiem Ci, że ja też nie czułem się zabójczo świetnie.
- To ty wbijałeś mi ten sen do głowy? W jakieś książce czytałam o czymś podobnym. Ale przecież żeby przekazać myśl, obraz, wspomnienie czy sen trzeba być związanym w jakikolwiek sposób ze swoją " ofiarą ", że tak powiem. Mam rację ?
- Tak. dlatego tylko ja mogłem to robić. - powiedział cicho w odpowiedzi Charlie.
- Och, Charlie... - westchnęłam.
- Dobra, dobra tylko się nie rozczulaj. Nie mamy za wiele czasu. jak Seline się dowie, że robimy pranie mózgu bez niej to się nieźle wścieknie.- powiedział poważnie Collin.
- No tak. Pan Biorę Wszystko Na Poważnie Collin. - zażartowała z brata Cassie.
- Za top ty niczego nie traktujesz serio. - zdenerwował się Collin.
- Cisza! To nie czas na kłótnie! - krzyknęła Amelia i zwróciła się do mnie. - Nie przejmuj się oni już tak mają. Najpierw skaczą sobie do gardeł, ale jak spróbujesz któremuś zrobić krzywdę, to drugie postara się abyś umierała w męczarniach.- powiedziała ze śmiechem Amelia.
- Jesteś bardzo śmieszna.- odpowiedział Collin.
- I tak wszyscy wiemy, że to prawda.
Nieoczekiwanie pojawiła się Seline.
- Witam Was. Collin, jakie pranie mózgu?
- Zaczyna się. Uhhhhh. - powiedział jakby mu to sprawiało jakąś trudność.
- Słucham.
- No więc... To Charlie... wbił do głowy Melody sen.
- No dobrze. Trzymajmy się tego, że przyszłam i się ciebie czepiałam, okey?
- Taaaak.
- Słucham?
- Nic, nic nie mówiłem.
- To przejdżmy do Charliego. Dlaczego wbijałeś jej ten sen?
- Chciałem uświadomić ją co bedzie musiała zrobić.- powiedział poważnie.
-Co? Bedę musiała zabić moją siostrę?
- Później Ci to wytłumaczę.
- Nie później tylko teraz. JA chcę wiedzieć. Co z moją siostrą jest nie tak?
- Nie jesteś gotowa.
- Cisza! Jak chce wiedzieć to gdy to wszystko wyjaśnimy wezmęją to królowej.
- Dla mnie kłótnia skończona. Jak wam na tym zależy to weź ją teraz.
- A wy gdzie pójdziecie i jak was znajdę?
- Charlie i Cassandra często was prześladują. Anabelle i ciebie.- powiedziała.
- Miło wiedzieć. A dlaczego ja nie widzę Charliego? On przecież nie jest duchem.
- Nie jest ale przeważnie jak się dotknie ducha to jest się niewidzialnym. Taka kolej rzeczy
Momentalnie wszyscy zniknęli i została tylko Seline.
- Więc do królowej? Jesteś pewna?
- Tak.
KONIEC drugiego rozdziału.
tym razem nie Mara tylko
Eve
Rozdział 2
Wszyscy jak na zawołanie uśmiechneli się szeroko.
- Co się tak szczerzycie? Powinnam was kojarzyć ? Przecież widzimy się pierwszy raz, no nie? - zdziwiłam się.
- No... tak właściwie, to nie spotykamy się pierwszy raz.- powiedziała Cassandra.
- Co znaczy " tak właściwie " ? Śledziliście mnie? - zaśmiałam się.
- No, a pamiętasz te dziwne sny, które miałaś tydzień przed i po urodzinach i w okolicach Hallween? - spytał Charlie.
- Jeśli chodzi Ci o ten sen kiedy razem z grupą ludzi wpycham Anabelle w przepaść, to tak. Zawsze rano budziłam się z okropnym bólem głowy.- wyznałam.
- Sorki.- powiedział.- Na pocieszenie powiem Ci, że ja też nie czułem się zabójczo świetnie.
- To ty wbijałeś mi ten sen do głowy? W jakieś książce czytałam o czymś podobnym. Ale przecież żeby przekazać myśl, obraz, wspomnienie czy sen trzeba być związanym w jakikolwiek sposób ze swoją " ofiarą ", że tak powiem. Mam rację ?
- Tak. dlatego tylko ja mogłem to robić. - powiedział cicho w odpowiedzi Charlie.
- Och, Charlie... - westchnęłam.
- Dobra, dobra tylko się nie rozczulaj. Nie mamy za wiele czasu. jak Seline się dowie, że robimy pranie mózgu bez niej to się nieźle wścieknie.- powiedział poważnie Collin.
- No tak. Pan Biorę Wszystko Na Poważnie Collin. - zażartowała z brata Cassie.
- Za top ty niczego nie traktujesz serio. - zdenerwował się Collin.
- Cisza! To nie czas na kłótnie! - krzyknęła Amelia i zwróciła się do mnie. - Nie przejmuj się oni już tak mają. Najpierw skaczą sobie do gardeł, ale jak spróbujesz któremuś zrobić krzywdę, to drugie postara się abyś umierała w męczarniach.- powiedziała ze śmiechem Amelia.
- Jesteś bardzo śmieszna.- odpowiedział Collin.
- I tak wszyscy wiemy, że to prawda.
Nieoczekiwanie pojawiła się Seline.
- Witam Was. Collin, jakie pranie mózgu?
- Zaczyna się. Uhhhhh. - powiedział jakby mu to sprawiało jakąś trudność.
- Słucham.
- No więc... To Charlie... wbił do głowy Melody sen.
- No dobrze. Trzymajmy się tego, że przyszłam i się ciebie czepiałam, okey?
- Taaaak.
- Słucham?
- Nic, nic nie mówiłem.
- To przejdżmy do Charliego. Dlaczego wbijałeś jej ten sen?
- Chciałem uświadomić ją co bedzie musiała zrobić.- powiedział poważnie.
-Co? Bedę musiała zabić moją siostrę?
- Później Ci to wytłumaczę.
- Nie później tylko teraz. JA chcę wiedzieć. Co z moją siostrą jest nie tak?
- Nie jesteś gotowa.
- Cisza! Jak chce wiedzieć to gdy to wszystko wyjaśnimy wezmęją to królowej.
- Dla mnie kłótnia skończona. Jak wam na tym zależy to weź ją teraz.
- A wy gdzie pójdziecie i jak was znajdę?
- Charlie i Cassandra często was prześladują. Anabelle i ciebie.- powiedziała.
- Miło wiedzieć. A dlaczego ja nie widzę Charliego? On przecież nie jest duchem.
- Nie jest ale przeważnie jak się dotknie ducha to jest się niewidzialnym. Taka kolej rzeczy
Momentalnie wszyscy zniknęli i została tylko Seline.
- Więc do królowej? Jesteś pewna?
- Tak.
KONIEC drugiego rozdziału.
tym razem nie Mara tylko
Eve
czwartek, 1 listopada 2012
Hej!!
Nie pisałam, ale byłam chora. Zresztą dalej jestem. Już Ewelina na mnie krzyczy, że nie piszę więc macie i się cieszcie ;)
Rozdział 1 (część 2)
-Dziękuję-powiedziała nieznajoma.
Cassandra zniknęła a po minucie szła na czele ośmioosobowego zbiorowiska.
-To ona-oznajmiła triumfalnie.
-O co chodzi?-zapytałam zaniepokojona- Jestem Wam coś winna?
-Tak jakby-zaśmiał się wysoki brunet z tyłu. Był nienaturalnie blady i przystojny. Jego duże oczy miały blado-czerwony kolor.
-Anthony! Ogarnij się! -Krzyknęła na niego jakaś niska i pulchna szatynka.
-Anthony, Amelia cicho!-zganiła ich dziewczyna na którą wpadłam.
Umilkli natychmiast. Nie byłam osobą płochliwą, i miałam zamiar tam stać, dopóki te dziwolągi, wszystkiego mi nie wyjaśnią.
-Szereg proszę!-ustawili się w szeregu- Ty jesteś Melody? -upewniła się moja podobizna.
Przytaknęłam.
-Dobrze. Ja mam na imię Avenlly, ale mówią na mnie Avalon. My-pokazała na szereg ludzi za sobą- My nie jesteśmy ludźmi.
-Śmieszna jesteś. Jak to "Nie jesteśmy ludźmi"? To czym jesteście? Tymi wszystkimi postaciami z moich książek? Duchami, Czarownicami, Medium, Zmiennokształtnymi i Demonami? Czymś takim jesteście?
-My, Melody.
-Jakie my? Może jeszcze mi powiedzcie, że ja też jestem...-zamarłam wpół słowa.
-Mel?-zaniepokoiła się Avalon.
-To...jest niezwykłe. Właśnie spełnia się moje marzenie. Moja pewność, którą miałam przez całe życie. Właśnie widzę jak się sprawdza. W szóstej klasie. Byłam pewna, że mam jakieś paranormalne moce.-wyznałam i nagle nabrałam pewności, co do prawdziwości jej słów. Nauczyłam się ufać przeczuciom, i poddałam mu się całkowicie. Avalon z uśmiechem podeszła do szeregu, i stanęła na jego początku.
-Avalon-powiedziała.
-Anthony-przedstawił się ten wysoki, blady chłopak. Ma takie czerwone oczy.
-Amelia-rzekła szatynka, która wcześniej uciszała Anthonego.
-Cassandra-uśmiechnęła się ta dziewczyna z powietrza.
-Collin-powiedział sztywno niebieskooki blondyn.
-Cassie-przedstawiła się wesoło niebieskooka blondynka. Musi być siostrą Collina. Są jak dwie krople wody.
-Joshua. -rzekł cicho czarnowłosy, granatowooki, wysoki chłopak.
Popatrzyłam teraz na ostatnią osobę w szeregu. Zmarłam. To niemożliwe. To nie może być on.
Uśmiechnął się najpiękniejszym uśmiechem świata. Tym samym który przypominałam sobie gdy było mi smutno.
Podeszłam do niego, i mocno go przytuliłam.
-Pamiętasz mnie.- rzekł z nadzieją.
-Prawdziwych przyjaciół nigdy się nie zapomina Charlie.
-Po czym mnie poznałaś? Przecież ostatnio widzieliśmy się w czwartej klasie.-nie dowierzał.
-Oczy. Nikt na całej Ziemi nie ma równie zielonych oczu. Widywałam ich już wiele, ale twoje poznam zawsze.
-Uuuuuu! Parka nam się kroi!-zawołał Anthony. Amelia zgromiła go wzrokiem.
-Skąd wy się znacie?-zapytała Avalon.
- Z podstawówki. To właśnie Charlie w czwartej klasie opowiedział mi o magii, o aurach, mocy żywiołów. Pamiętam, że pożyczył mi Przyrodnią Prawdę. To była moja pierwsza powieść fantasy. Od tamtej pory nie rozstaję się z książkami, i zajmuję się paranormalnymi rzeczami. Dzięki niemu nie myślę ciągle o ciuchach i chłopakach jak moja siostra.
-Anabelle-syknął ze złością Joshua.
-Co z nią nie tak? A poza tym, skąd znasz jej imię?-zdenerwowałam się. Co ten koleś ma do Anabelle?
-Nie czas, i nie miejsce.-uspokoiła mnie Avalon.
Usiadłam na trawie, a reszta poszła w moje ślady. Siedzieliśmy w kółku, tak samo, jak siada się w przedszkolach kiedy śpiewane są te głupawe piosenki o biedroneczkach.
Przyjrzałam się uważnie każdemu z nich. Zatrzymałam wzrok na Charliem.
-Ja...ja was znam.-powiedziałam.
#####################
Mam dziś za dużo energii, więc dodam jeszcze przynajmniej częściowo 2 rozdział. Cieszymy się!!! Jiiip!!!
Love,
Mara.
Rozdział 1 (część 2)
-Dziękuję-powiedziała nieznajoma.
Cassandra zniknęła a po minucie szła na czele ośmioosobowego zbiorowiska.
-To ona-oznajmiła triumfalnie.
-O co chodzi?-zapytałam zaniepokojona- Jestem Wam coś winna?
-Tak jakby-zaśmiał się wysoki brunet z tyłu. Był nienaturalnie blady i przystojny. Jego duże oczy miały blado-czerwony kolor.
-Anthony! Ogarnij się! -Krzyknęła na niego jakaś niska i pulchna szatynka.
-Anthony, Amelia cicho!-zganiła ich dziewczyna na którą wpadłam.
Umilkli natychmiast. Nie byłam osobą płochliwą, i miałam zamiar tam stać, dopóki te dziwolągi, wszystkiego mi nie wyjaśnią.
-Szereg proszę!-ustawili się w szeregu- Ty jesteś Melody? -upewniła się moja podobizna.
Przytaknęłam.
-Dobrze. Ja mam na imię Avenlly, ale mówią na mnie Avalon. My-pokazała na szereg ludzi za sobą- My nie jesteśmy ludźmi.
-Śmieszna jesteś. Jak to "Nie jesteśmy ludźmi"? To czym jesteście? Tymi wszystkimi postaciami z moich książek? Duchami, Czarownicami, Medium, Zmiennokształtnymi i Demonami? Czymś takim jesteście?
-My, Melody.
-Jakie my? Może jeszcze mi powiedzcie, że ja też jestem...-zamarłam wpół słowa.
-Mel?-zaniepokoiła się Avalon.
-To...jest niezwykłe. Właśnie spełnia się moje marzenie. Moja pewność, którą miałam przez całe życie. Właśnie widzę jak się sprawdza. W szóstej klasie. Byłam pewna, że mam jakieś paranormalne moce.-wyznałam i nagle nabrałam pewności, co do prawdziwości jej słów. Nauczyłam się ufać przeczuciom, i poddałam mu się całkowicie. Avalon z uśmiechem podeszła do szeregu, i stanęła na jego początku.
-Avalon-powiedziała.
-Anthony-przedstawił się ten wysoki, blady chłopak. Ma takie czerwone oczy.
-Amelia-rzekła szatynka, która wcześniej uciszała Anthonego.
-Cassandra-uśmiechnęła się ta dziewczyna z powietrza.
-Collin-powiedział sztywno niebieskooki blondyn.
-Cassie-przedstawiła się wesoło niebieskooka blondynka. Musi być siostrą Collina. Są jak dwie krople wody.
-Joshua. -rzekł cicho czarnowłosy, granatowooki, wysoki chłopak.
Popatrzyłam teraz na ostatnią osobę w szeregu. Zmarłam. To niemożliwe. To nie może być on.
Uśmiechnął się najpiękniejszym uśmiechem świata. Tym samym który przypominałam sobie gdy było mi smutno.
Podeszłam do niego, i mocno go przytuliłam.
-Pamiętasz mnie.- rzekł z nadzieją.
-Prawdziwych przyjaciół nigdy się nie zapomina Charlie.
-Po czym mnie poznałaś? Przecież ostatnio widzieliśmy się w czwartej klasie.-nie dowierzał.
-Oczy. Nikt na całej Ziemi nie ma równie zielonych oczu. Widywałam ich już wiele, ale twoje poznam zawsze.
-Uuuuuu! Parka nam się kroi!-zawołał Anthony. Amelia zgromiła go wzrokiem.
-Skąd wy się znacie?-zapytała Avalon.
- Z podstawówki. To właśnie Charlie w czwartej klasie opowiedział mi o magii, o aurach, mocy żywiołów. Pamiętam, że pożyczył mi Przyrodnią Prawdę. To była moja pierwsza powieść fantasy. Od tamtej pory nie rozstaję się z książkami, i zajmuję się paranormalnymi rzeczami. Dzięki niemu nie myślę ciągle o ciuchach i chłopakach jak moja siostra.
-Anabelle-syknął ze złością Joshua.
-Co z nią nie tak? A poza tym, skąd znasz jej imię?-zdenerwowałam się. Co ten koleś ma do Anabelle?
-Nie czas, i nie miejsce.-uspokoiła mnie Avalon.
Usiadłam na trawie, a reszta poszła w moje ślady. Siedzieliśmy w kółku, tak samo, jak siada się w przedszkolach kiedy śpiewane są te głupawe piosenki o biedroneczkach.
Przyjrzałam się uważnie każdemu z nich. Zatrzymałam wzrok na Charliem.
-Ja...ja was znam.-powiedziałam.
#####################
Mam dziś za dużo energii, więc dodam jeszcze przynajmniej częściowo 2 rozdział. Cieszymy się!!! Jiiip!!!
Love,
Mara.
czwartek, 25 października 2012
Rozdział 1
-Anabelle! Melody! Zaraz wychodzimy!-krzyknęła mama z dołu.
-Już idziemy!-odkrzyknęła moja starsza siostra.
Wyszłam ze swojego pokoju, zbiegłam na dół i włożyłam moje ulubione fioletowe trampki.
-Anabelle! Idziesz?-zawołałam.
-Tak siostra, już!-odkrzyknęła.
Zbiegła na dół, a po chwili byłyśmy już w naszym liceum.
Dzień minął jak zwykle.
Wracałam ze szkoły skrótem który prowadził przez pole. Nagle wpadłam na kogoś. Ta dziewczyna wyglądała jak ja!
Po jej prawej stronie jakoś dziwnie falowało powietrze.
-Cassandro?-szepnęła w stronę powietrza-Ty widzisz to samo co ja?
-Tak-odszepnęło powietrze.
-Czemu ty...-zaczęłam ale głos mi się załamał.- gadasz do powietrza? I czemu wyglądasz jak ja? Czego nie wiem?
-Poczekaj. Zaraz wszystko ci wyjaśnimy.-zwróciła się teraz do fal po swojej prawej-Cassandro, zwołaj mi tu wszystkich, i przestań się wydurniać z tymi falami. Tylko ja straszysz.-zganiła ją.
Stopniowo fale zaczęły nabierać kształtów, aż w końcu stanęła tam lekko przeźroczysta, śliczna dziewczyna ubrana w letnią sukienkę. Uśmiechała się szeroko.
########
Nie chce mi się więcej pisać!!!!!!
Błagam miejcie litość!! Jutro i w sobotę dodam do końca.
Love,
Mara.
-Już idziemy!-odkrzyknęła moja starsza siostra.
Wyszłam ze swojego pokoju, zbiegłam na dół i włożyłam moje ulubione fioletowe trampki.
-Anabelle! Idziesz?-zawołałam.
-Tak siostra, już!-odkrzyknęła.
Zbiegła na dół, a po chwili byłyśmy już w naszym liceum.
Dzień minął jak zwykle.
Wracałam ze szkoły skrótem który prowadził przez pole. Nagle wpadłam na kogoś. Ta dziewczyna wyglądała jak ja!
Po jej prawej stronie jakoś dziwnie falowało powietrze.
-Cassandro?-szepnęła w stronę powietrza-Ty widzisz to samo co ja?
-Tak-odszepnęło powietrze.
-Czemu ty...-zaczęłam ale głos mi się załamał.- gadasz do powietrza? I czemu wyglądasz jak ja? Czego nie wiem?
-Poczekaj. Zaraz wszystko ci wyjaśnimy.-zwróciła się teraz do fal po swojej prawej-Cassandro, zwołaj mi tu wszystkich, i przestań się wydurniać z tymi falami. Tylko ja straszysz.-zganiła ją.
Stopniowo fale zaczęły nabierać kształtów, aż w końcu stanęła tam lekko przeźroczysta, śliczna dziewczyna ubrana w letnią sukienkę. Uśmiechała się szeroko.
########
Nie chce mi się więcej pisać!!!!!!
Błagam miejcie litość!! Jutro i w sobotę dodam do końca.
Love,
Mara.
wtorek, 23 października 2012
Hejka!!
Tu Mara. Witam na nowym blogu. Ewelina, dołączy jutro.
Jak pisałam już wcześniej, powieść będzie fantastyczno-przygodowa. Zakładam, że Wam się spodoba.
Pierwszy rozdział dodamy niedługo. Jakoś w tym tygodniu.
Ogólnie:
Cykl- Istoty.
Tytuł 1 tomu-Przeznaczenie.
Na razie nie powiem nic więcej. Dobranocka.
Love,
Mara.
Jak pisałam już wcześniej, powieść będzie fantastyczno-przygodowa. Zakładam, że Wam się spodoba.
Pierwszy rozdział dodamy niedługo. Jakoś w tym tygodniu.
Ogólnie:
Cykl- Istoty.
Tytuł 1 tomu-Przeznaczenie.
Na razie nie powiem nic więcej. Dobranocka.
Love,
Mara.
Subskrybuj:
Posty (Atom)